niedziela, 26 września 2010

Brama weselna

Dawniej na Śląsku często robiło się bramy dla naszych Młodych Państwa, gdy wyjeżdżali do kościoła. Dziś ta tradycja już nie jest tak praktykowana, wręcz weselni nie życzą jej sobie. Jednak zdarza się, że gdy bramy nie ma to rodzina jest obrażona, bo jest to swego rodzaju błogosławieństwo sąsiadów. Nasi Młodzi dostali od nas książki: przepisy dla młodej żony i poradnik dla męża.



To swoiste przedstawienie, w tematyce, jaką kto sobie wymyśli. Oczywiście żeby wyjechać wreszcie do kościoła, starosta i młodzi muszą się porządnie wykupić. Bo tu niedziela, kurę mamy na rosół, ale w garnkach wody brak... ;) Dzieci dostają słodycze, jest mnóstwo śmiechu i barwnych strojów.

A oto my stworzyliśmy bramę, kolorową, z kwiatami, był diobełek, górnicy, kamerzysta z telewizyji i baby śląskie. Muszę zaznaczyć, że żadna kura nie ucierpiała. ;)) Miło powracać do naszych tradycji.


Pozdrawiam niedzielnie! :)

niedziela, 12 września 2010

Sierpniowe.


Sierpień obfituje w owoce, ja kocham szczególnie leśne. Dawniej organizowało się rodzinne wycieczki do lasu na jeżyny, dziś mieszkam całkiem niedaleko pól obrośniętych krzakami "ostrężlic".

Ten rok nie obfitował w jeżyny, ale te, które nazbierałam było bardzo słodkie. Najbardziej lubię świeże, prosto z koszyczka, albo z maślanką. Czyż nie wyglądają pięknie?


Mam wrażenie, że książki, które mają w tytule coś słodkiego, stają się takie naprawdę. Dlatego "Czekolada" Joanne Harris osładza mi moje życie na diecie. ; )



Miłej niedzieli!