Witajcie!
Pewnie myślicie, co tak ucichłam na kilka tygodni, a ja zwyczajnie nie pamiętam jak się nazywam, a co dopiero mam pamiętać o nowych wpisach. Jednak w wolnych chwilach, odwiedzam Wasze miejsca i podczytuję, co u Was nowego.
A żeby nie było, że nic robię - voila! Pobawiłam się dekupażem przy okazji innych prac, o których jeszcze nie mogę wspomnąć. A że butelki po winie są tanim i ciekawym surowcem, zaczęłam je zbierać i czyścić z etykiet na kolejną porcję weny twórczej.
Ostatnio też postanowiłam nauczyć się porządnie szydełkować. Niby podstawę znam: oczko, słupek, półsłupek... Ale oprócz łańcuszka i prostej gwiazdki to nic nie zrobię. Znalazłam jednak proste wzory i powstała moja pierwsza serwetka. Nieidealna, ale i tak dumnie się prezentuje pod wazonem. Nie wykrochmaliłam jej, bo nie wiem jak, dlatego lekko faluje. Kto szydełkuje pewnie się uśmiecha pobłażliwie, ale jak mówią ćwiczenie czyni mistrza, :)
Życzę miłego wieczoru i zapraszam ponownie :)
Nie musisz krochmalić, wystarczy że po upraniu napniesz ją i tak zostawisz do wyschnięcia. Będzie miękka ale nie będzie falować :) Cieszę się, że jesteś, bałam się, że coś się stało. Butelka pięknie wygląda z tymi winogronami :))) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńfajna buteleczka i koty za płoty !z serwetka pierwsze
OdpowiedzUsuńZawsze warto uczyć się nowych technik. Świetne prace :)
OdpowiedzUsuńŚwietna butelka, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńSzydełko to nie moja bajka.
Pozdrawiam serdecznie.